Oscary 2016 przejdą do historii jako te, po których na serwerach zabrakło miejsca na Internet bo ludzie zaczęli robić memy, filmy i gify z Leonardo Di Caprio.

Jeśli wolicie czytać, to poniżej wersja pisemna mojego sprawozdania z Oscarów 2016.

Żal mi trochę Marka Ruffalo, który był nominowany za rolę drugoplanową w Spotlight. Po pierwsze dlatego, że zagrał zajebiście, a po drugie bo Hulk z Oscarem w zielonej łapie to byłby niezły widok! Spotlight dostało jednak Oscary za najlepszy film i oryginalny scenariusz, więc sprawiedliwości stało się za dość. Uwielbiam filmy o dziennikarstwie zrobione w taki sposób. Bez efekciarstwa, bez sztucznego pompowania sensacji. Po prostu pokazując jaka to ciężka robota, jeśli chce się ją wykonywać rzetelnie i coś zmienić, i jak czasami reporterów muszą boleć tyłki od setek godzin spędzonych przy biurkach. Pomyślcie o tym następnym razem jak będziecie czytali newsa zrobionego na podstawie tweeta.

Z jednej strony spokojny i wyzbyty z efekciarstwa Spotlight, a z drugiej Mad Max Fury Road, który jest kwintesencją stylu, efekciarstwa i przepychu. Fakt, że ten film dostał sześć Oscarów jest kolejnym, po sukcesie finansowym Deadpoola (którego dla Was recenzowałem), dowodem na to, że chcemy oglądać inne kino akcji. Takie, które wcale nie muszą być jakoś wielce inteligentne, ale na które twórca ma jakiś pomysł i nie boi się go zrealizować. Według mnie Oscarów dla Mad Maxa powinno być 8 lub powinny być przyznane z innych kategorii. Powinien dostać statuetki za efekty specjalne i reżyserię. Ale sześć Oscarów „chyba” i tak starczy. Ciekawe ile by dostał, jakby chociaż na sekundę pojawił się Mel Gibson?

No i oczywiście DiCaprio. Jezu Chryste wreszcie mu go dali! Aż strach pomyśleć ile modelek zaciągnie teraz do łóżka!

GIF - DiCaprio szampan

Niektórzy mówią, że dostał za całokształt, ale tak czy siak mu się należy, więc niech ma. Stara się chłop. Internet eksplodował i jeśli dzisiaj na Wallu nie widzicie ani jednej fotki Leonardo, to znaczy, że nie macie znajomych albo oślepliście od blasku Oscarowego złota.

Gratulacje dla Pana DiCaprio, ale byłoby fajnie gdyby ludzie nie zapomnieli, że w tym roku ktoś inny, kto też od lat czekał na Oscara za konkretną produkcję, też został doceniony. Leonardo Di Caprio minął się ze statuetką wcześniej już cztery razy, ale Ennio Morricone aż pięć. A jest legendą kina! W2007 roku dostał Oscara honorowego, ale to tak jakby Matce Teresie dać Nobla za to, że robiła dobry gulasz. Ennio Moricone zrobił rewelacyjną muzykę do kilkuset filmów i nawet jeśli nie znacie człowieka, to znacie jego utwory. Dzisiaj ma 88 lat i dostał WRESZCIE statuetkę za muzykę, a nie za to, że jest genialny. Nienawistna Ósemka to nie jest najlepszy film Tarantino, ale muzyka jak zwykle u Morricone – wbija w fotel. Brawa i gratulacje Panie Morricone! Tylko niech się Pan teraz nie rozleniwi, dobra?

To na tyle z Oscarów 2016.

DiCaprio pije szampana, George Miller z jednej strony pewnie ryczy, że nie dostał statuetki za reżyserię, a z drugiej już wydaje w głownie setki milionów dolarów jakie dostanie od producentów na kolejnego Mad Maxa i tylko Will Smith siedzi teraz gdzieś w ciemnym pokoju i płacze w ramię Jady Pinkett.

 

Zachęcam do subskrypcji mojego kanału na YouTube.