transformers dark of the moon

Najnowsza część serii Transformers została nakręcona w 3D. Pomysł to dość odważny, biorąc pod uwagę, że szybki montaż i zwariowana akcja jaką serwuje w swoim filmach Michael Bay, może wywołać ból głowy nawet bez trójwymiaru. Czy będzie sukces? Paramount robi wszystko by tak właśnie się stało.

The Hollywood Reporter, The New York Times i inne źródła donoszą o kampanii wsparcia 3D jaką przeprowadza właśnie studio. I to kampanii, w której nie bierze się jeńców. Co wyczyniają producenci, dystrybutorzy i reżyser, by zadbać o kasowy sukces swojej najnowszej superprodukcji?

  • Michael Bay wywiera nacisk na kina, by wyświetlały jego film w sposób, który szybciej zużywa lampy projektorów. Wszystko oczywiście w walce o jaśniejszy obraz i więcej szczegółów.
  • Paramount zmusza kina do puszczania Transformers: Dark of the Moon w pokazach we wtorkowy wieczór (by narobić trochę szumu wokół produkcji). Albo się kina na to zgodzą, albo nie będą pokazywały filmu w ogóle.
  • Wytwórnia naciska też kina na cztery tygodnie puszczania filmu w wersji cyfrowej.

Transformers: Dark of the Moon

Twórcy mają o co walczyć. Paramount zainwestował dodatkowe 30 milionów dolarów, by trzecie Transformery były w 3D. Całkowity budżet filmu wyniósł 195 milionów. Chociaż nic nie wskazuje na to, by nawet bez takich ostrych zagrywek film miał się nie zwrócić. W przypadku poprzednich części wyglądało to tak:

  • Transformers – budżet 150 mln dolarów – przychód 709 mln.
  • Transformers: Revenge of the Fallen – budżet 200 mln dolarów – przychód 836 mln.

Jestem pewien, że trzecia część też sprzeda się jak ciepłe bułeczki.

Walka toczy się tu jednak nie tylko o sam film, ale i 3D. Ostatnio filmy stereoskopowe nie mają lekkiego życia. Nowi Piraci z Karaibów wyglądali w 3D tragicznie, a Zielona Latarnia 3D, zbiera póki co dość fatalne recenzje. Nie tylko ze względu na 3D, ale także. Trzeba też zrozumieć Michaela Baya, który debiutuje w roli reżysera filmów 3D.

Jeśli film jest podpisany moim nazwiskiem, to jestem zdeterminowany by był technicznie doskonały – powiedział Bay w rozmowie z NY Times. Spędziliśmy ogromnie dużo czasu, by sprawić, że oczy widza przechodzą swobodnie z ujęcia na ujęcie.

Jest to na pewno film, który może uratować dobre imię kinowego 3D… lub przypieczętować jego złą sławę. Jeśli w tak ogromnej produkcji się to nie uda i 3D będzie znów bardziej przeszkadzać niż cieszyć, to widzowie mogą już nie dać tej technologii kolejnej szansy.

 

Źródła: DeadlineNY TimesBoxOfficeMojo