Na moim Facebooku pisałem już, że jestem na urlopie. Z tego powodu dzisiejszy Poniedziałek na skróty będzie inny. Rzucę okiem na telewizory zagranicą i postaram zachęcić Was do lenistwa w inny sposób niż zwykle.
Na urlopie ważne jest, by zapomnieć o życiu codziennym. Do końca tego zrobić się jednak nie da. Szczególnie jeśli w muzeum sztuki nowoczesnej Stedelijk w Amsterdamie znajdujesz takie smakołyki związane z Twoją pracą.
Stare telewizory to zresztą nie wszystko. W muzeum Holendrzy postawili też leciwe komputery Apple, które dzisiaj wywołują wzruszenie. Kto by wtedy pomyślał, że po kilkudziesięciu latach większość funkcji komputera osobistego znajdziemy w sprzęcie mieszczącym się w kieszeni spodni.
Na szczęście pobyt w Amsterdamie uświadomił mi, że tamte czasy już dawno minęły. Nie chodzi tylko o technologię, ale i kulturę. Wszystkim geekom polecam odwiedzenie sklepu Pop Cult na Kalverstraat 9. Jest to miejsce z pamiątkami dla nerdów. Coś, co jeszcze 10 lat temu było nie do pomyślenia. Każdy znajdzie tu coś dla siebie. Ja kupiłem portfel ze znakami ze Star Treka, ale nie zabrakło też czegoś dla fanów Mrocznego Rycerza. I to na wesoło.
Chociaż oczywiście każdy wie, że w Amsterdamie najważniejsze nie są takie czy inne pamiątki, tylko wspomnienia. Polecam budować je na bazie znakomitych muzeów, rewelacyjnego jedzenia i innych przyjemności dla ciała i umysłu ;)
W bliższym nam geograficznie i historycznie Berlinie luz jest trochę mniejszy. Ale jest. Jeśli macie blisko do tej stolicy, to warto czasem do niej podskoczyć. Nawet na jeden weekend. Wkurza mnie trochę, że w muzeach nie ma polskiego języka w przewodnikach audio, a naszą mowę znajdujemy tylko w automatach do płacenia, bankomatach i maszynach ze znaczkami pocztowymi. To nasz sąsiad. W miejscach kultury i sztuki też miło by było zobaczyć biało czerwoną flagę.
Sami Niemcy są jednak mili. Jest coś sympatycznego w tym jak rozmawiają z turystami. Nie przechodzą wyłącznie na angielski jak np. Holendrzy tylko próbują jakby przekonać cię do niemieckiego ciągłymi wtrąceniami. Ale nie są w tym zadufani i jak trzeba, to odpowiadają „yes sir” itd. Dobry kompromis między dumą z własnego kraju, a czystym pragmatyzmem.
Znakomitego humoru jaki we mnie wzbudzili gospodarze nie był w stanie nawet zepsuć nawet hotelowy telewizor Loewe, który uparł się by poziom dźwięku był ograniczony.
Koniec końców na urlopie najważniejszy jest jednak relaks. Więc jeśli tylko możecie, to zapewnijcie go sobie dzisiaj jak najszybciej. Poniedziałek trzeba zwalczać lenistwem i dobrą organizacją wolnego czasu. Jeśli szef patrzy wam przez ramię, to minutę po 16 lub 17 wystrzelcie z biura jak z procy i korzystajcie z lata. Ja na pewno będę.
Pozdrowienia z urlopu!