W zeszłą środę pisałem o zapowiedzi 55 i 65-calowych telewizorów 4K Sony. Pytałem też co na to konkurencja. Teraz już wiem. Samsung wyda swoje panele 4K za miesiąc. Póki co w Korei. Czy odbiorcy rzucą w stronę producenta pieniędzmi?
Jeśli idzie o odbiorniki 4K, to póki co rządzą ogromne i potwornie drogie telewizory powyżej 80 cali. Takie jest chociażby 85-calowe monstrum Samsung S9, które widziałem na pokazie w Monako.
Przy cenach przekraczających 100 tysięcy złotych nie może być mowy o szybkiej popularyzacji standardu 4K (pomijając już brak treści). Dlatego większość producentów stara się wprowadzić do oferty już w tym roku mniejsze telewizory z matrycami Ultra HD. We wpisie o nowinkach Sony pisałem już jak wygląda to w praktyce.
- LG – w tym roku będzie promować głównie 84-calowe monstrum 4K.
- Philips – być może pokaże coś na targach IFA, ale raczej nie będzie silnie naciskał na 4K.
- Toshiba – będą nowe telewizory 4K – seria L9 o rozmiarach 58, 65 i 84 cale.
- Samsung – póki co 85-calowy model S9, ale będą też mniejsze odbiorniki.
- Sharp – na razie nie wchodzi w 4K.
Pojawiło się więcej konkretów dotyczących jednej z tych firm. Samsung zapowiedział, że swoje 55 i 65-calowego telewizory 4K zacznie sprzedawać w Korei już w przyszłym miesiącu (czerwiec 2013). Na oficjalnej stronie prasowej producenta możecie znaleźć krótką informację o tej nowince. Póki co niestety nie wiadomo ile będą kosztowały te odbiorniki, a to jedna z najistotniejszych rzeczy. Przypominam, że telewizory 4K Sony, o tych samych rozmiarach, będa kosztowały w Wielkiej Brytanii 4000 i 6000 funtów, więc około 20 i 30 tysięcy złotych. W przypadku Samsunga zapewne będzie podobnie, ale nie ma też jeszcze ani słowa o premierach w USA i Europie (poniżej panel 4K Sony).
Wiadomo za to, że telewizory Koreańczyków będą wspierały najnowsze rozwiązania Samsunga, a więc między innymi podświetlanie LED Micro Dimming Ultimate i platformę Smart TV ze wsparciem systemu upgrade’u. Czyli w praktyce zapewne Smart Evolution Kit.
Co ciekawe Samsung mówi też, coś czego do tej pory się domyślaliśmy – 4K ma być motorem napędowym rozwoju technologii telewizyjnej w najbliższych latach. Ciekawe co na to klienci? O technologii 3D mówiono to samo i trzeba przyznać, że to rozwiązanie spopularyzowało się niesamowicie szybko. Trudno jednak mówić o jakiejś długotrwałej eksplozji podniecenia odbiorców. Na początku owszem, ale teraz kwestia trzech wymiarów ucichła. Analogii jest tu sporo, bo 3D na starcie też miało potworne problemy z dostępnością treści. Filmy w trzech wymiarach można było policzyć na palcach jednej ręki. Z 4K będzie podobnie albo nawet gorzej.
Jak odbiorcy przyjmą kolejną nowinkę, na wykorzystanie której będą musieli de facto czekać?