Na Facebooku obiecałem, że jeśli do końca tygodnia nie wrzucę pierwszych wrażeń z obcowania z telewizorem Samsung ES7000, to podam się do dymisji. Całkiem mi tutaj dobrze, więc nie każę Wam już dłużej czekać. Piszcie w komentarzach lub na Facebooku co chcecie wiedzieć o tym telewizorze.

Samsung ES7000 to jeden z najwyższych modeli LCD LED tego producenta na rok 2012. Bardziej wypasione są tylko modele serii 8, które zachwycają nietypową podstawką i dodatkami. Ale „siódemka” też prezentuje się znakomicie.

Jak zwykle w panelach LED Koreańczyków konstrukcja jest niezwykle szczupła. Karton 46-calowego modelu można objąć dosłownie jedną ręką.

Samsung ES7000 - karton

Sam telewizor jest tak chudy, że niektóre złącza wymagają użycia przejściówek. To coś z czym spotykamy się coraz częściej. Nie tylko u tego producenta.

Samsung ES7000 - wtyczka

Oczywiście odchudzenie konstrukcji ma swoją ciemną stronę. Jest nim podświetlanie LED, które musi być realizowane brzegowo. Samsung lubi to rozwiązanie i promuje je od dawna. Co nie zmienia faktu, że nie zawsze się ono udaje. Czasem są problemy z równomiernym rozłożeniem światła na matrycy. W modelu który do mnie dotarł nie ma takiego problemu. Bawiłem się nim zaledwie godzinę, ale nie zauważyłem paskudnych plam bieli, które często psują zabawę w LED-ach.

Inna sprawa, że niestety pod tym względem jest to loteria. Pamiętacie moją recenzję telewizora LG LM670S? Egzemplarz, który wtedy do mnie przyszedł był rewelacyjnie podświetlany. Pod tekstem jeden z moich czytelników, Pete, pisze jednak, że nie miał tyle szczęścia.

Czegoś tak beznadziejnego jak podświetlenie matrycy w tym egzemplarzu jeszcze nie widziałem. Na całym obwodzie podświetlenie wygląda jakby ktoś w przypadkowych miejscach umieścił latarki ledowe. Natomiast prawy górny narożnik to po prostu katastrofa. Właściwie to ciężko mówić o narożniku. Oświetlone pole o kształcie trójkątnym zaczyna się od połowy wysokości ekranu i ciągnie się jakieś 20 cm w lewo od krawędzi

– pisze Pete i łączę się z nim w żalu. Coś takiego potrafi zepsuć nawet najlepszy telewizor.

Tak więc w opisywanym Samsungu jest tak samo dobrze jak w modelu LG, który do mnie dotarł, ale wiele zależy tu od konkretnego egzemplarza.

Samsung ES7000 - menu

To czym wszyscy posiadacze Samsunga ES7000 będą mogli cieszyć się po równo, to dodatki. Przede wszystkim Samsung dodał sterowanie gestem i mową. Czyli te funkcje, którymi producenci chcą obecnie zabić pilota. Gestów jeszcze nie sprawdzałem, ale głos owszem. Działa tak jak podczas prezentacji na Samsung Forum 2012 w Pradze. W menu mamy do wyboru tylko określone komendy. Po polsku, za to wielki plus, ale niestety bez szans na swobodne rozmawianie z telewizorem. W sieci teoretycznie możemy robić więcej więcej (np. dyktować tekst do wpisania), ale w praktyce nie udało mi się tego jeszcze okiełznać. Generalnie na pierwszy rzut oka szału to nie robi i na pewno nie zastąpi zwykłego pilota… chyba, że zmienię zdanie po dłuższym obcowaniu z odbiornikiem.

Cieszy za to nieco odświeżone menu główne panelu, stylistyka, dodatki internetowe (widgety, otwarta przeglądarka itd) oraz dodatkowy pilot dotykowy z wbudowanym mikrofonem do obsługi funkcji głosowych. To bardzo ładna, chociaż póki co niezbyt wygodna konstrukcja. Może wymaga jednak dłuższego używania, by przyzwyczaić się do touch pada.

Samsung ES7000 - piloty

Pierwsze wrażenia panel robi naprawdę znakomite. Oczywiście wynika to po części z tego, że uwielbiam stylistykę paneli Samsunga. Nie chodzi o smukłe obudowy, ale przemyślaną konstrukcję. Srebrna noga pasuje tu znakomicie, kamera umieszczona u góry obudowy nie przeszkadza, a wręcz wzbogaca stylistykę, a podświetlane na biało logo wygląda przepięknie.

Na szczęście oko przykuwa nie tylko wygląd, ale i wyposażenie. Koreańczycy przyzwyczaili mnie już, że nie ograniczają się pod względem dodatków i nowinek. ES7000 również pod tym względem nie zawodzi. Zobaczymy czy również po dłuższym obcowaniu.

Jeśli macie jakieś pytania lub chcecie bym sprawdził coś konkretnego, to piszcie w komentarzach pod tym wpisem lub jak zwykle na moim Facebooku. Postaram się sprawdzić jak najwięcej funkcji.