Osoby śledzące mnie na Facebooku wiedzą, że wróciłem już z zapowiadanego pokazu Sharpa. Widziałem telewizory, o których nawet nie można wszystkiego jeszcze mówić. Poznałem też ich pierwsze zalety i wady.
Przede wszystkim trzeba powiedzieć, że spotkanie z Sharpem miało charakter mniej formalny. To nie była duża konferencja prasowa prezentująca trend w firmie na cały rok. Producent zaprosił tylko kilka zaufanych osób, które wiedzą o czym mowa i z czym się ten temat je. Prezentowany sprzęt nie został jeszcze dokręcony na ostatnią śrubę. Będą jeszcze zmiany w designie i niektórych funkcjonalnościach. Wiadomo już jednak wiele na temat polityki Sharpa na ten rok.
Przede wszystkim producent będzie dalej kontynuował swoją szarżę na duże przekątne. W Polsce sprzedaje się już coraz więcej odbiorników o wymiarach 60 cali i większych, produkcja tanieje, a według badań Sharpa odbiorcy podobno nigdy nie żałują zakupu większego telewizora niż planowali. Jeśli już, to przy kolejnej zmianie sprzętu celują w jeszcze większe przekątne. Z tego powodu w lineupie na 2013 rok Sharp promuje rozmiary duże. Czasem nawet bardzo, jak w przypadku 80 calowego modelu z serii LE857 czy monstrualnie wielkiego odbiornika LE757 o przekątnej 90 cali.
Tutaj nie ma więc wielkich zmian. Jeśli idzie o technologię, to Sharp stawia w tym roku na matryce UV2A (Ultraviolet-induced Multi-domain Vertical Alignment). To rozwiązanie wyjątkowe dla tego producenta, które w procesie produkcyjnym matrycy LCD ma sprawiać, że gotowy telewizor będzie miał lepszy kontrast, krótki czas reakcji i wysoką wydajność optyczną. Sharp produkuje takie matryce w fabryce w Sakai i Kameyama II.
Sharp będzie również nadal promował matryce Quattron, w których do tradycyjnych pikseli kolory czerwonego, zielonego i niebieskiego (RGB) dodano jeszcze żółty. Na deser Japoński producent oferuje lepsze przetwarzanie obrazu o niższej rozdzielczości, system Active Motion 800 i wysokie klasy energetyczne (dochodzące do A++).
Zmiany bardziej przyziemne, ale równie istotne to:
- nowe wzornictwo stawiające na aluminium i wysokie nóżki,
- sterowanie telewizorem za pomocą komórki i tabletu,
- streaming obrazu do urządzeń mobilnych,
- Ipla w polskim Sharp Smart TV,
- nowe menu, zaprojektowane wspólnie z inżynierami firmy Loewe (w której Sharp ma 28,8% udziałów).
Najwyższym modelem tego sezonu będzie Sharp LE857 (na zdjęciu powyżej).
- 60, 70, 80 cali,
- Active motion 800
- Quattron 3D
- aluminiowa rama o grubości 15 mm,
- procesor – dwa rdzenie
- kamera opcjonalnie
- aplikacje iOS i Android
Niższe serie to LE750 (39, 50 i 60 cali), LE650 (bez WiFi, pilot Aquos i czarna obudowa – poza tym taki sam jak 750) oraz zaktualizowana wersja 80-calowego monstrum LE657 z nowymi funkcjami multimedialnymi i matrycą UV2A.
Najniżej w hierarchii będą stały małe modele LE350 (32 i 39 cali) oraz LE250 (22 i 24 cale).
Zwróćcie uwagę na nieco nietypowe przekątne (np. 39 cali). To nowy trend, który będziemy widzieć u wielu producentów. Jest on związany z procesem produkcyjnym, w którym (jak się okazuje) bardziej ekonomicznie jest wycinać matryce takich wielkości. Z tego samego powodu Samsung zapowiedział modele w rozmiarach 64 i 51 cali.
Tyle zapowiedzi. Czy są one jednak warte uwagi?
Najwyższe serie telewizorów na pewno tak. Model z serii 800 (LE857) wygląda znakomicie (aluminiowa ramka wokół matrycy) i z tego co widziałem świeci świetnie.
Problemem Sharpa jest brak dodatków.
Nie wszystkie „gadżeciarskie” funkcje jakie pokazuje Samsung czy Panasonic są niezbędne dla przeciętneego odbiorcy. Wbudowana kamera, komunikacja głosowa, rozbudowana platforma smart TV… nie każdy tego potrzebuje. Niemniej Sharp zaczyna odstawać od konkurencji aż za bardzo. Oto kilka przykładów:
- w modelach niższych serii okulary 3D będą na podczerwień, a nie Bluetooth czy WiFi,
- słabsze telewizory będą pozbawione otwartej przeglądarki internetowej,
- nadal brakuje poważnej platformy Smart TV,
- nie ma też żadnych nowinek: kamery, piloty QWERTY, menu pozwalające na zmianę wyświetlanych widgetów itd.
Przedstawiciele Sharpa mówią, że nie wszystko można zrobić naraz. Zgadzam się, ale coś z tego typu dodatków mieć warto, bo klient lubi gdy drogie urządzenie pozwala na coś więcej niż zwykle. Na tle konkurencji obecna linia Sharpów może być w pewnym momencie odbierana jak ekrany komputerowe, a nie telewizory Smart.
Co zatem czeka Sharpa w nowym roku? Na pewno nie klęska. Duże telewizory tej marki sprzedają się nadal świetnie. Jeśli producent będzie dalej konkurował nie tylko na rozmiary, ale i ceny, to ma szansę zaspokoić potrzeby tych odbiorców, którzy chcą dużego telewizora za małe pieniądze i nie zależy im na dodatkach. Pewne jest jednak, że w 2013 roku Sharpy nie będą odbiornikami idealnymi dla fanów Smart TV i gadżetów.
Zatem myśląc o zakupie nowego odbiornika z Sharpem na liście, powinniśmy zadać sobie podstawowe pytanie – chcę po prostu telewizor czy coś gadżeciarskiego?