MIRUM to nowa marka sprzętu wchodząca na polski rynek kamer dla kierowców. Jestem ciekaw na co stać taki sprzęt, więc sprawdzam, jak w praktyce radzi sobie model MIRUM UltraCam AV.
Tytułowa kamera nie jest sprzętem do nagrywania rodzinnych spotkań, vlogów czy robienia amatorskich filmów. Jest to kamera przeznaczona w całości do nagrywania ruchu drogowego. Ostatnio taki sprzęt robi się coraz bardziej popularny. Niewielkim kosztem można zapewnić sobie dowód w razie wypadku czy kolizji.
MIRUM UltraCam AV to sprzęt kosztujący 690 zł, chociaż obecnie sprzedawca oferuje go w świątecznej przecenie za 480 zł. Na oficjalnej stronie polskiej firmy nie ma sklepu, ale kamery są dostępne na Allegro.
Dobry zestaw
Pierwsze wrażenie MIRUM UltraCam AV robi bardzo dobre. Sprzęt jest niewielki i bardzo dobrze wykonany. Nic tu nie trzeszczy pod palcami, konstrukcja jest solidna.
Jeszcze lepiej wypada oferowany zestaw. Brakuje w nim karty pamięci microSD i przystawki do ładowania z gniazdka, ale oprócz tego dostajemy wszystko czego nam potrzeba. W zestawie jest kabel USB, ładowarka samochodowa i uchwyt do zawieszenia kamery na szybie. W paczce, która dotarła do mnie do testów znalazłem też kabel HDMI, dodawany obecnie przez polskiego dystrybutora gratis. Akcesoria są dobrze wykonane. „Przyssawka” trzyma się pewnie szyby, a ładowarka ma tak długi kabel, że teoretycznie kamerę można by zawiesić nawet na tylnej szybie samochodu.
Nieco uwagi wymaga zatrzask montażu kamery na uchwycie. Jego zaletą jest bardzo pewne trzymanie kamery, która przypadkowo na pewno z niego nie wyskoczy. Minusem dość trudne wyjmowanie sprzętu, którego trzeba się nauczyć. Za pierwszym razem nie radzę szarpać na siłę.
Bez korepetycji
MIRUM UltraCam AV obsługuje się klasycznymi, fizycznymi przyciskami. Kamera ma ekran LCD o przekątnej 2,7 cala i rozdzielczości 960 x 240 pikseli, ale bez funkcji dotykowych.
Nawigacja po menu nie jest na tyle intuicyjna, by opanować ją idealnie za pierwszym razem. Na szczęście po ustawieniu funkcji pod nasze wymagania system sprawdza się już znakomicie. Najważniejsze opcje kamery takie, jak włączanie, wyłączanie, start nagrywania i robienie zdjęć, można obsługiwać w czasie jazdy bez patrzenia na urządzenie. W pierwszych minutach nawigacja onieśmiela (szczególnie, jeśli jesteście przyzwyczajeni do ekranów dotykowych), ale nauka obsługi nie zajęła mi więcej niż 10 minut. Dodatkowe korepetycje nie są wymagane.
Widzę dużo
Kamera MIRUM UltraCam AV nagrywa filmy w rozdzielczości 1920 x 1080 pikseli z szybkością 30 klatek na sekundę lub w 1280 x 720 pikseli w 60 klatkach na sekundę.
Możliwe jest robienie zdjęć, chociaż ich jakość pozostawia wiele do życzenia. W ciągu dnia (gdy jest jasno) funkcja może być traktowana jako dodatek. Przy słabym oświetleniu już nie.
Filmy zapisywane są w formacie mov z wykorzystaniem kodeku H.264. Model testowy tworzył na karcie pamięci wyraźnie widoczne katalogi i dobrze opisywał pliki. Co jednak ciekawe materiał był zapisywany z rozszerzeniem .avi, przez co mój program do odtwarzania filmów głupiał. Na szczęście zamiana końcówki pliku na .mov rozwiązywała problem. Z częścią filmów miałem większe problemy, ale przypuszczam, że to kwestia kodeków, ponieważ na innym komputerze one nie występowały.
Jedną z najciekawszych funkcji kamery jest optyka. Po ustawieniu rozdzielczości na Full HD kąt widzenia kamery to 170 stopni. Oznacza to, że obiektyw bez problemu obejmuje całą, nawet bardzo szeroką jezdnię. W trybie 720p zakres spada do 120 stopni, więc warto nagrywać w Full HD. Bitrate nie jest powalający, ale w bezruchu lub jadąc za innym samochodem rejestracje są czytelne z odległości kilku metrów (trochę gorzej w momencie gdy inne auto nas mija).
Kamera nie widzi wszystkiego, ale wystarczająco dużo. Bitrate nagrania mógłby być wyższy, ale kąt widzenia 170 stopni to rekompensuje.
Ciekawe dodatki
W sprzęcie tego typu nie spodziewałem się zbyt wielu dodatkowych funkcji. MIRUM UltraCam AV ma służyć do jednego – nagrywania drogi. Teoretycznie potrzebne jest więc tylko rozpoczęcie i zakończenie rejestracji obrazu. Producent dodał jednak kilka innych, ciekawych funkcji.
- Kilka trybów długości nagrywania – ciągłe lub w plikach po 1, 3 lub 5 minut.
- G-Sensor, czyli czujnik przyspieszenia, który sprawia, że po wykryciu silnych wstrząsów (np. wypadku) kamera zabezpiecza bieżący film w osobnym folderze „Event”.
- Nagrywanie filmów w pętli, dzięki czemu nie ma strachu, że w momencie wypadku stracimy nagranie, bo akurat zabrakło miejsca na karcie.
- Wbudowane porty USB, AV i HDMI.
Wszystkie z tych funkcji są opisane w polskiej instrukcji, a sprzęt jest objęty dwuletnią gwarancją. Nagrywając filmy konieczne jest podłączenie kamery do ładowarki samochodowej, bo w czasie rejestracji wideo bateria kamery rozładowuje się niesamowicie szybko (do pół godziny). Na szczęście wspomniana wcześniej ładowarka samochodowa jest dodawana do zestawu, więc jeśli nie macie zepsutej zapalniczki w aucie, nie powinno być problemu.
Oprócz obrazu kamera nagrywa również dźwięk i radzi sobie z tym zaskakująco dobrze. Sprzęt jest niewielki, więc nie spodziewałem się rewelacji. Głosy kierowcy i pasażerów słychać jednak wyraźnie, nawet w mniej luksusowych i głośniejszych samochodach.
Nowy gracz, nowe możliwości
MIRUM UltraCam AV to produkt sprzedawany pod nową marką, która dopiero wchodzi na polski rynek. Produkt ciekawy, bo oferujący najważniejsze z potrzebnych w takim sprzęcie funkcji, a nawet trochę więcej.
Cieszy bogaty zestaw ze wszystkimi potrzebnymi akcesoriami, jakość wykonania i bardzo szeroki kąt widzenia (co nie jest wcale standardem w urządzeniach tego typu). W przyszłych modelach liczę na poprawę wydajności baterii i polepszenie jakości nagrania przy małym nasłonecznieniu.
Firma MIRUM nie będzie miała lekko w tym coraz bardziej konkurencyjnym sektorze. W podobnej półce cenowej jest to jednak jeden z tańszych rejestratorów drogowych o kącie widzenia 170 stopni, więc trzymam kciuki za ich nowości.
Jeszcze przez kilka dni sprzęt będzie u mnie, więc jeśli macie jakieś pytania, to podrzucajcie je w komentarzach lub na moim Facebooku.