Król gier komórkowych powraca w nowej odsłonie. Jeśli strzelanie wściekłymi ptakami dawno się Wam znudziło, to i tak zagrajcie chociaż chwilę w Angry Birds 2. Bardzo możliwe, że wciągniecie się na dłużej.
Gra jest dostępna aktualnie na:
To dokładnie ta sama formuła co poprzednio, ale w odpicowanym wydaniu. Gra jest ładniejsza, bogatsza w animacje i treść, lepiej dostosowana do modelu free to play i diabelsko wciągająca. Miałem ją włączyć tylko na chwilę i zobaczyć czy coś się zmieniło, a spędziłem z komórką w ręce dwie godziny. Grać można długo, bo mechanika jest taka sama, ale wszystko wygląda lepiej, a do tego ten sam poziom często wygląda inaczej i wymaga użycia innych taktyk na szybkie przejście.
Prosta, głupiutka, mała gierka, a naprawdę nie można się oderwać.
Najbardziej wciągnęła mnie oprawa drugiej części. Każda plansza składa się z kilku warstw, na których zawsze coś się dzieje. Dodatkowo co chwilę wyskakuje jakiś ptaszor, pojawia się obraz w obrazie, coś przelatuje, wybucha… Niektóre elementy otoczenia (np. kwiaty) wchodzą w interakcję z innymi, powalone świnie wylatują w stronę ekranu itd. Jak na tak prostą gierkę 2D efekt jest niesamowicie miodny. Nawet przycisk przyspieszenia, który sprawia, że nie musimy czekać zbyt długo na kolejny etap w danym poziomie, wywołuje ciekawy efekt przewijania taśmy VHS.
Oczywiście nie brakuje tu elementów zaprojektowanych typowo do wyciągania z nas kasy. W czasie gry, poprzez wywoływanie większych zniszczeń, napełniamy wskaźnik dopalacza, który daje nam karty specjalnych ptaszków potrzebne do łatwiejszego przechodzenia poziomów. Po 25 planszy wchodzimy na arenę, której zadania są trudne, ale ich przechodzenie otwiera np. bonusy. Są też specjalne zaklęcia (np. deszcze gumowych kaczuszek :) i ciągłe zagrożenie ze strony bossów. Przegrana na danym poziomie usuwa jedno z pięciu serduszek, a powtórzenie wymaga diamencików.
Będzie więc na co wydawać diamenciki. Najtańsza paczka (260 diamentów) kosztuje 15 zł, a najdroższa (11 300) 512 zł. Ceny nie są więc niskie, ale oczywiście można grać bez wydawania złotówki. Tylko im dalej w las, tym jest trudniej.
Minusy? Trochę za dużo ekranów ładowania. Prostsze poziomy kończymy w kilkadziesiąt sekund, góra półtorej minuty i co chwilę obserwujemy loading. Na mojej dwuletniej komórce nie są one długie, trwają około 7-10 sekund, ale pojawiają się dość często i psują „flow” gry. Szkoda, że Rovio nie dopracowało silnika tak, by wczytywanie plansz było natychmiastowe.
Co tu dużo gadać – Angry Birdsy powróciły. Polecam. Ja póki co bawię się świetnie.
.
.
.
.
Film montowałem na komputerze Acer Predator G3.