Fani gier z serii Batman Arkham grający na PC od kilku dni żyją dramą związaną z fatalnym portem nowego tytułu z konsol na „blaszaki”. Sprawa jest tak poważna, że twórcy gry wycofali ją ze sprzedaży.

Jeśli nie kojarzycie tego tematu, to wyjaśniam, że nowy tytuł Rocksteady Studios i Warner Bros. Interactive Entertainment na PC chrupie. I to bardzo. Gra chodzi słabo nawet na najsilniejszych komputerach, zawiesza się, a port z konsol jest przygotowany niestarannie. Tak bardzo, że zalew krytyki doprowadził do wycofania tego dużego tytułu ze sprzedaży w Steam.

 

Drodzy posiadacze Batman: Arkham Knight na PC.

Chcemy przeprosić tych z Was, którzy mają problemy z działaniem Batman: Arkham Knight na PC. Podchodzimy do tych kwestii poważnie i dlatego postanowiliśmy wstrzymać dalszą sprzedaż pecetowej wersji w czasie gdy zajmiemy się rozwiązaniem problemów, by spełnić nasze standardy jakości

pisze Gary Lake Schaal na Steam i prosi o cierpliwość osoby, które już kupiły grę, a w razie potrzeby podaje linki, pod którymi można zwrócić grę.

To bardzo ładny gest, ale gdzie były te standardy jakości w dniu premiery? Nie zapominajmy, że decyzja nie jest podyktowana miłością i szacunkiem do odbiorców, tylko biznesem. W serwisie Metacritic gra Batman: Arkham Knight na PS4 ma aktualnie wynik 89, ale wydanie PC to już średnia 63 i zalew negatywnych komentarzy na temat słabej wydajności gry.

Metacritic to zresztą tylko jedno z miejsc, gdzie fani Batmana wylewają żale. Każdy zakątek Internetu chociażby trochę związany z grami jest obecnie przesiąknięty hejtem na nową grę i jej twórców. Na samym Steam oceny również poszybowały w dół.

W oczy twórców zajrzała finansowa porażka i ratują się teraz z sytuacji, która w ogóle nie powinna mieć miejsca. Nie wiem jakim cudem twórcy myśleli, że w dzisiejszych czasach coś takie jak np. sztywne ograniczenie do 30 klatek na sekundę na PC przejdzie bez echa i Internet od tego nie wybuchnie, ale gdyby jakimś cudem tak się stało i gracze nie zrobili wokół tego szumu, to gra nadal byłaby w sprzedaży w takiej wersji.

W całej sprawie wkurza mnie też growe „dziennikarstwo”. Nie raz czytałem o tym, że gracze nie są konsekwentni i w imię dobrej zabawy godzą się na zaniżanie poziomu produkcji, dyskusyjne praktyki firm itp. Jest w tym bardzo dużo prawdy. Pamięć graczy jest jak RAM. Restartuje się po każdej grze. Póki raz na jakiś czas dostajemy dobrą grę, póty nie pamiętamy niedotrzymanych obietnic i paskudnych praktyk biznesowych. Nie pamiętamy złego, które wyrządziła nam dana firma chyba że przestaje wydawać nasze ulubione gry lub jest to Electronic Arts :)

Tylko, że w tym przypadku dziennikarze nie dali nam za bardzo możliwości podjęcia innej decyzji. Recenzje gry opublikowane przed premierą dotyczą wersji konsolowych i mają bardzo wysokie oceny końcowe. Na przykład:

  • IGN – 9,2/10
  • Gamespot – 7/10
  • VideoGamer – 10/10

Średnia robi się bardzo wysoka.

Batman: Arkham Knight - średnia ocen

Nie mówię, by twórców przybijać do krzyża za wersję PC, jeśli wydanie konsolowe jest udane, ale dlaczego poważni dziennikarze nie żądają od wydawców udostępnienia wersji PeCetowej do testów przed premierą? Przecież sprzedaż produktu trwa w najlepsze. To trochę tak, jakby wystawić idealną ocenę włoskiej restauracji, bez spróbowania makaronu. Skoro większość klientów chodzi i tak na pizzę, to po co próbować coś innego?

Oczywiście sami gracze nie są lepsi. Ilość komentarzy w stylu „Macie teraz swoje uber PeCety, było grać na konsolach” jest zatrważająca. Tylko, że przeciętny gracz ma prawo być idiotą. Dziennikarz nie powinien.

 

Najgorsze w tym wszystkim są dwie kwestie.

Po pierwsze, że gra wydaje się naprawdę niezła i gdyby ktoś u wydawcy miał jaja, by przesunąć premierą o kilka miesięcy, to zapewne tych problemów by nie było. Zobaczycie, że po tej całej burzy patche naprawiające największe problemy pojawią się w ciągu miesiąca.

Druga kwestia, która mnie boli, to fakt, że nikt nie wyciągnie z tego wniosków. Straciłem już jakiekolwiek złudzenia. Może ktoś straci pracę, może gra nie zarobi na PC tak dobrze jak zakładano, ale ogólnie rzecz biorąc producenci i tak będą nadal wydawali niedokończone gry, bo w jakiś sposób im się to kalkuluje. A gracze i tak złożą zamówienia przedpremierowe na —WSTAW TYTUŁ WAŻNEJ GRY—, mimo że może ona okazać się takim samym bublem jak PeCetowy Batman: Arkham Knight.

Chyba, że się mylę. Może to ten moment, w którym miarka się przebrała.

Bardzo chciałbym się mylić…