Pamiętacie czasy, gdy wchodziło się na portale internetowe lub fora i po przeczytaniu kilku komentarzy miało się pewność czy interesujący nas produkt jest wart zakupu? Teraz ten sam Internet próbuje nas oszukać i naciągnąć.

Część z Was na pewno wie, a inni powinni wiedzieć, że komentarze w sieci są dzisiaj jak wypowiedzi przeciwników szczepionek – można je poczytać dla rozrywki, ale nie powinno się ich traktować jako czegoś, co zmieni Wasze życie.

Komentarze to dzisiaj taki sam kanał komunikacji marketingowej jak reklamy czy wpisy sponsorowane. Ludzie po prostu dostają pieniądze od dużych firm na wygenerowanie odpowiedniej liczby komentarzy ze słowami kluczowymi dotyczącymi ich produktów lub marki. I nie byłoby w tym niczego złego, gdyby nie fakt, że oczywiście najskuteczniejsze są one wtedy, gdy udają rzetelne, szczere wypowiedzi zwykłych odbiorców. Więc jak nie trudno się domyślić – nikt ich nie podpisuje jako reklamy.

Agencjom, które organizują takie kampanie, czasem się one udają, a czasem nie. Kilka lat temu pisałem o przypadku takich kampanii na moim blogu. Osoby komentujące miały te same adresy IP, ale inne ksywki i oczywiście zawsze jakimś dziwnym trafem używały w swoich komentarzach odpowiednich słów kluczowych i wyrażeń mających polecać konkretny produkt lub markę.

Zauważyłem to dlatego, że mam dostęp do panelu administracyjnego bloga, podobne komentarze widziałem też w innych miejscach, w których się udzielałem, a dodatkowo siedzę w tym zawodzie już ponad dekadę i widzę mniej więcej kiedy ktoś pisze z serca, a kiedy z portfela. Oczywiście jestem takim cwaniakiem tylko w mojej działce. Gdy jakiś czas temu kupowałem wiertarkę, sprzęt o których nie mam bladego pojęcia, to też czułem się jakbym zagubił się w mrocznym lesie ściemniania.

Jeśli nie znacie się na tym co chcecie kupić, to jest spora szansa, że tej ściemy nie zauważycie. Wcale nie dlatego, że jesteście nie ogarnięci. Po prostu firmy płacą dobrze za dobrą robotę. A nie trzeba być Szekspirem, by szybko nauczyć się pisać udawane komentarze, tak by przypominały prawdziwe.

We wspomnianym artykule podawałem przykłady Philipsa i Panasonica, ale swoje za uszami ma praktycznie każdy producent. Na przykład w 2013 roku The Verge pisał o karze 340 000 dolarów nałożonej przez Taiwan’s Fair Trade Commission na Samsunga, za komentarze mające już nawet nie tyle promować swoją markę, ale oczerniać inną, w tym przypadku HTC.

Czasem komentarze kupione przez duże firmy wkurzają nawet inne duże firmy. Na przykład pod koniec ubiegłego roku Amazon pozwał 1114 osób za publikowanie nieprawdziwych, kupionych recenzji. Pozwani oferowali swoje usługi w serwisie Fiverr. Takie podrabiane recenzje kosztowały około pięć dolarów za sztukę. Amazon uważa, że tego typu komentarze psują reputację sklepu i planuje z nimi walczyć.

Oczywiście podobne oferty nadal są dostępne w serwisie Fiverr. Czasem za 5 dolarów możemy nawet dostać coś ekstra.

Za to zapłaciłbym więcej niż pięć dolców!

A teraz światełko nadziei. Firmy planują zaprzestać tego typu praktyk i trwają prace nad odpowiednimi regulacjami prawnymi.

HA! Daliście się nabrać?

Dajcie spokój! Nawet jeśli raz na jakiś czas ta czy inna firma dostaje po tyłku za podobne akcje, to nic się w tej kwestii nie zmieni. Chociaż nie, zmieni – proces będzie się pogłębiał. Aktualnie marketingowcy kochają reklamę natywną, która ma stanowić integralną część treści. W teorii nie musi to być złe, bo taka treść często poza reklamowaniem produktu jest też wartościowa sama w sobie. W praktyce wielu nadawców treści oczywiście daje się ugiąć przed korporacyjnymi panami i nie dba o własną niezależność.

W przypadku komentarzy już teraz poleganie na nich przy podejmowaniu decyzji zakupowych jest obarczone dużym ryzykiem. A będzie tylko gorzej, bo przecież coraz bardziej polegamy na informacjach znalezionych w sieci, a spece od marketingu to nie polscy politycy i z czasem robią się mądrzejsi.

Co możecie zrobić?

Na pewno polegajcie na opiniach ekspertów, których znacie i którym ufacie. Zwracajcie też uwagę na sztuczność komentarzy. Dziwne wpychanie na siłę nazw produktów lub marek, oderwanie tych elementów od reszty komunikatu i tym podobne fragmenty wpisu, które wydają się sztuczne.

Przede wszystkim po prostu pamiętajcie, że anonimowy komentarz w sieci równie dobrze mógł napisać Pan Józek zafascynowany wiertarkami udarowymi od urodzenia, jak i pracownik agencji, który dostał za to 5 dolarów.

Udanych zakupów Obywatele… Oby.

Wersja wideo tego wpisu prosto z mojego kanału na YouTube.

Zachęcam do subskrypcji.