Jestem nerdem. Kto zna mnie z bloga, podcastu Masa Kultury, YouTube czy Facebooka ten wie to doskonale. Kilka miejsc, o których piszę w pełnej wiadomości, wywołało u mnie bardzo pozytywne poruszenie serca…
Mały, słodki robot, który potrafił się tylko wyginać, ale robił to tak sprawnie, że miło się na niego patrzyło.
Flippery, które pamiętam z czasów dzieciństwa (salony gier, znacie je?), i które zawsze chciałem mieć w domu.
Żona by mnie chyba zabiła ;)
Wielki but z przyciskami włączającymi dźwięki, który reklamował mniejsze wersje z dokładnie takimi samymi funkcjami.
Chewbacca reklamujący rzeczywistość rozszerzoną. Powiązanie z produktem? Strzelanie z kuszy. To najwyraźniej wystarczy.
Wielgachny kontroler od SNESa, który sprawiał, że Super Mario było tak samo zabawne, co frustrujące.
Po drugiej stronie szali był ten miniaturowy automat do gier. Idealna konsola (prawie) kieszonkowa.
I jak tu nie kochać targów technologicznych?