Każdy telewizor kupujemy z pilotem. Może jednak nie jest on nam już potrzebny? Czy mając w kieszeni smartfona z odpowiednim oprogramowaniem jesteśmy w stanie zrezygnować z tradycyjnych metod obsługi telewizora?
Samsung zaproponował mi bym sprawdził to z pomocą ich systemu operacyjnego Tizen TV. To ten OS, który znajdziecie np. w testowanym przeze mnie modelu Samsung JS9000. Oprogramowanie ma swoje wady i zalety, ale jedno na pewno robi dobrze – komunikuje się ze sprzętem mobilnym. Opcji jest tutaj kilka:
- Klonowanie obrazu z komórki lub tabletu – za pomocą jednego przycisku przenosimy to co mamy w telefonie na ekran telewizora w wersji jeden do jeden. Jest lekkie opóźnienie, ale do pokazywania multimediów czy stron www sprawdza się znakomicie.
- Sterowanie grami czyli coś, o czym pisałem już w innym wpisie i mówiłem na YouTube.
- Jest też aplikacja Smart View 2.0, która pozwala na zmianę komórki w pilota, przesyłanie multimediów itp. Działa znakomicie. Błyskawicznie łączy się z telewizorem i jest stabilna. Mimo kilku prób zawieszenia jej na siłę, nie dała się!
Jak to wszystko sprawdza się w praktyce?
Ciekawe w przypadku Samsunga jest to, że kupując jeden z lepszych telewizorów dostajemy tradycyjnego pilota, pilota ruchowego oraz wsparcie dla aplikacji mobilnych, obsługę klawiatur i myszek itp. Możemy więc sprawdzić jak działają wszystkie z możliwych metody sterowania telewizorem.
Które są najbardziej praktyczne?
Osobiście jestem fanem minimalistycznych pilotów wykrywających ruchy nadgarstka. Są małe, wygodne i tylko one pozwalają na szybkie i intuicyjne przechodzenie między funkcjami standardowymi (zmiana kanałów, poruszanie się po menu itp.) oraz internetowymi (np. wpisywanie treści z klawiatury ekranowej). Dziwię się, że żaden producent nie wykorzystał do takiej funkcji możliwości komórek, które przecież znakomicie radzą sobie z rozpoznawaniem ruchów.
Telefony są jednak niezastąpione jeśli planujemy pokazywać znajomym multimedia lub chcemy spędzić więcej czasu w sieci. Osobiście nie używam już YouTube w Smart TV inaczej, niż z komórką w ręku. Po prostu wyszukiwanie treści na małym ekranie trzymanym w dłoni wyposażonym w intuicyjną klawiaturę, jest szybsze i wygodniejsze niż za pomocą pilota. Jakkolwiek dobry by on nie był. Dobrze więc, że funkcje wyszukiwania zaczynają już wychodzić poza konkretne aplikacje i za pomocą telefonu możemy szukać aplikacji lub treści w całym systemie telewizora.
Najwięcej w kwestii drugich ekranów namieszają gry i dobre odtwarzacze multimedialne. Dzielnie się obrazem z naziemnej telewizji cyfrowej na ekran tabletu czy komórki powoli staje się standardem. Niektórzy producenci (Panasonic) mają już też funkcje wysyłania dowolnych multimediów z komórki na telewizor i odwrotnie. Wtedy po podłączeniu dysku z multimediami do płaskiego odbiornika, zmienia się on w centrum multimedialne streamujące treści do całego domu.
Gry, na które Samsung wydaje się kłaść duży nacisk, to kolejna, rewelacyjna okazja do wykorzystania drugiego ekranu. Nic nie pobije tutaj systemu Android TV, którego biblioteka gier jest póki co bezkonkurencyjna, ale jak widać po Tizenie nawet w skromniejszej skali można zrealizować coś ciekawego. Gra Pictionary, którą pokazywałem na filmie, to idealne wykorzystanie drugiego ekranu. Banalnie proste w konfiguracji, praktyczne i rozbudowujące rozgrywkę o nowy wymiar.
Jeśli takich funkcji będzie coraz więcej, a jednocześnie producenci utrzymają obecną tendencję do maksymalnego upraszczania ich obsługi, to owszem, za jakiś czas pilot może być rozwiązaniem archaicznym w stosunku do smartfona i powoli odchodzić do lamusa. Póki co każde rozwiązanie ma swoje wady i zalety, więc do pełni szczęścia najlepiej mieć zarówno nowoczesny smartfon, jak i klasycznego pilota.
.
.
.
.
Film montowałem na komputerze Acer Predator G3.