Od kilku dni dostarczam Wam świeżych informacji z targów IFA 2013. Wspominałem o 4K, rzeczywistości wirtualnej i nietypowych odbiornikach. A który z telewizorów prezentowanych na targach spodobał mi się najbardziej?
Na początku zaznaczam, że kolejność w tym wpisie nie ma znaczenia, a dobór telewizorów nie jest podyktowany żadnymi kryteriami. Nie skupiam się tylko na telewizorach już dostępnych w sklepach, nie ograniczam do modeli seryjnych. Po prostu chcę Wam pokazać to, co na targach IFA 2013 robiło największe wrażenie.
Sony – OLED 4K
Praktycznie wszystkie firmy wystawiające się w tym roku w Berlinie miały 4K. Jednak tylko niektóre z nich promowały tę technologię w naprawdę imponujący sposób. Na przykład Samsung i LG stawiały na ilość tradycyjnych telewizorów UHD (LCD LED) oraz wielkość i gadżeciarstwo modeli OLED. Te ostatnie były tylko prototypowe – zagięte lub/i bardzo duże. LCD tradycyjne, tylko wielgachne i o znakomitej jakości obrazu. Fajne.
Mi najbardziej spodobała się jednak prezentacja mniejszego panelu 4K OLED jaką wystawiło Sony. Wcale nie dlatego, że był to telewizor bardziej imponujący czy technologicznie bardziej zaawansowany. Akurat pod tym względem prym wiodą Koreańczycy. Sony zrobiło jednak coś, co innym udało się tylko częściowo – ustawiło swój panel w lekko zaciemnionym miejscu i wyświetliło na nim film o doskonałej jakości, znakomitych kolorach i perfekcyjnej ostrości.
Żałuję, że nie jestem w stanie oddać tej jakości na zdjęciach. To po prostu trzeba zobaczyć na żywo. Z pełną świadomością moich słów mówię, że żaden innym materiał 4K, na żadnym telewizorze LCD nie wyglądał tak dobrze, jak ta prezentacja na OLEDzie UHD Sony. Nie dość, że kolory były kosmiczne, czerń węgielna, a detale ostrzejsze niż brzytwa, to jeszcze jakość nie spadała ani o jotę patrząc na telewizor z boku.
Jestem pewien, że prototypy 4K konkurencji stać na równie wiele. Ale to Sony pokazało tę jakość najlepiej. Taki OLED lubię.
Łyżka dziegciu – to tylko prototyp i nie wiadomo kiedy Sony zacznie sprzedaż OLED, a tym bardziej OLED 4K.
Philips 65PFL9708 – 4K na najwyższym poziomie
W poprzednim wpisie o 4K na IFA pisałem, że Philips obrał ciekawą strategię i zamiast promować systemy podnoszenia jakości Full HD do 4K, reklamuje poprawę jakości 4K. Tak by UHD było jeszcze bardziej ostre.
To fajny zabieg, ale nie dlatego Philips 65PFL9708 przypadł mi do gustu. Mi po prostu podoba się podejście tego producenta do nowych technologii. Pisałem już kiedyś o nim. Philips (a właściwie TP Vision) zawsze czeka dłużej z wejściem na rynek z czymś nowym, nie zarzuca nas dziesiątkami dodatków, ale proponuje gotowy, dopracowany produkt. Philips 65PFL9708 taki jest i nie dziwię się, że dostał nagrodę Eisa 2013-2014 w kategorii Ultra HD. To rzeczywiście kompleksowe rozwiązanie dla rozdzielczości 4K, ze znakomitymi systemami poprawy jakości obrazu.
Łyżka dziegciu – telewizor nie ma jeszcze wsparcia dla HDMI 2.0 (hardware’owy update ma się pojawić do końca roku lub na początku przyszłego), a z tego co widziałem menu działa niestety dość wolno.
Panasonic Smart VIERA TX-L65WT600 – future proof
Jeśli Philipsa chwalę za przemyślane podejście do nowinek, to za to samo muszę poklepać po plecach Panasonica. Japoński producent bardzo długo zwlekał z wejściem na rynek z panelem 4K, ale gdy to wreszcie zrobił, to w swoim stylu – spokojnie i z głową. WT600 to pierwszy na świecie telewizor z już wbudowanym wsparciem HDMI 2.0 i DisplayPort 1.2a. Oznacza to, że gdy inni producenci szykują aktualizacje (systemowe lub sprzętowe), Panasonic już na starcie oferuje 4K w 50/60 Hz.
Łyżka dziegciu – Telewizor ma też nowy interfejs główny My HomeScreen, ale z tego co widziałem zmiany są kosmetyczne. Panasonic promuje również funkcję swipe and share w 4K (wysyłanie multimediów z tabletu/komórki), ale to już naprawdę nie jest nic nadzwyczajnego. Czas na inne nowości (np. wsparcie dla MiraCast we wszystkich seriach Smart).
AKTUALIZACJA – 01.10.2013
Wbrew wcześniejszym informacjom okazuje się też, że nie będzie mniejszej wersji tego modelu. Dostępna będzie tylko przekątne 65 cali.
Toshiba L9 58″ – fajna cena!
Telewizor 4K Toshiba L9 będzie dostępny w wersjach 84, 65 i 58 cali. Najciekawsza jest ostatnia, nieco mniejsza wersja, bo będzie to jeden z najtańszych odbiorników Ultra HD takiej wielkości jaki trafi na rynek. Toshiba L9 w rozmiarze 58″ ma kosztować 3000 euro. Rozmawiałem z przedstawicielami polskiego oddziału producenta i zapewniono mnie, że w Polsce cena będzie wynosić około 12 999 zł.
To nadal sporo, ale już w granicach ludzkiego pojmowania. Szczególnie, że przekątna jest nadal całkiem przyjemna, więc nie musimy obniżać własnych preferencji. Telewizor już jest dostępny dla dystrybutorów, więc albo już jest w sklepach, albo lada dzień powinien się w nich pojawić. Model 65 calowy ma kosztować w Europie 6000 euro, a 84 tak dużo, że szkoda wspominać (no dobra, wspomnę 0 20 000 euro :) Jednak model 58″ to bardzo smakowity kąsek.
Jeśli 4K będzie taniało w takim tempie, to za rok-dwa lata nie będzie się już opłacało kupować zwykłego odbiornika Full HD. Brawo dla Toshiby za dołożenie cegiełki do tego procesu.
Łyżka dziegciu – W moim teście modelu Toshiba L7365 okazało się, że telewizor nie obsługuje dźwięku DTS z USB. Przypuszczam, że w przypadku L9 będzie tak samo.
Samsung – ramka 3,7 mm
Zanim OLED opanuje rynek i telewizory nie będą miały w ogóle ramek wokół matrycy, każda prezentacja takich rozwiązań robi wrażenie. Telewizor z ramką o grubości zaledwie 3,7 milimetrów wygląda rewelacyjnie, a za jego pomocą można nawet złożyć tablice informacyjne.
Łyżka dziegciu – to sprzęt do zastosowań profesjonalnych, a nie do domu.
Małe plusiki – Haier OLED i TCL 3D bez okularów
Dwaj mniej znani (przynajmniej w Europie) producenci dostają ode mnie plusy, za dobre chęci.
Haier za swój panel OLED o bardzo nietypowej stylistyce. Wygląda trochę jak seria Design TV Philipsa, ale jest cieńszy i stoi pewnie nawet bez ściany. Bardzo fajna konstrukcja.
Z kolei TCL dostaje małego plusa za wystawienie telewizora 3D nie wymagającego używania okularów. Wszyscy najwięksi producenci przestali mówić o tym rozwiązaniu, a jeśli 3D ma się rozwijać, to właśnie w tę stronę. Póki co efekt autostereoskopowy jest słaby, ale dobrze, że ktoś o nim przypomina.
Oto odbiorniki, które na targach IFA 2013 spodobały mi się najbardziej. Czasem ze względu na nowatorskie funkcje, czasem za jakość obrazu, a jeszcze innym razem za sposób eksponowania ich zalet. Dobrego sprzętu w Berlinie było jeszcze więcej, ale w dzisiejszych czasach liczy się nie tylko to co masz w ofercie, ale też jak o tym mówisz.
Dajcie znać co Wam podobało się najbardziej.