Wpis pochodzi z Multi-bloga.
Ostatnio prasa pełna jest alarmistycznych informacji o sklepach zasypanych „fałszywymi” dekoderami do odbioru naziemnej telewizji cyfrowej (zobacz Dziennik Gazeta Prawna). Wszystko to niestety w tonie taniej sensacji: 100 procent publicystyki, zero konkretów. Czy problem rzeczywiście istnieje a jeśli tak, to na czym polega?
Przy zakupie dekodera DVB-T ważne są trzy sprawy:
- Czy dekoduje sygnał w standardzieMPEG-4?
- Czy umożliwia odbiór programówwysokiej rozdzielczości (HD)?
- Czy odbiera dźwięk nadawany w standardzie Dolby Digital Plus?
Najważniejsza jest odpowiedź na pytanie pierwsze. MPEG-4 to obowiązujący standard kodowania naziemnej telewizji cyfrowej w Polsce. Informacja o tym, w jakim standardzie pracuje dekoder, musi być widoczna na opakowaniu w postaci takiego właśnie znaczka. Jeśli dekoder odczytuje np. tylko MPEG-2, to nie nadaje się do użytku w Polsce. W praktyce jednak takie sprzętu zniknęły z rynku. Ostatni raz MPEG-2 trafił mi się w testach ze 3 lata temu (zobacz video) i był to dekoder wbudowany w monitor. Jeśli więc jakieś zagrożenie istnieje, to przy takich właśnie kombinacjach.
Druga sprawa to odbiór programów HD. Na razie nie ma ich jeszcze w naziemnej telewizji cyfrowej w Polsce, ale TVP obiecuje, że uruchomi taki kanał na Euro 2012. Czy to znaczy, że nie zobaczymy meczów, jeśli nasz dekoder nie jest HD? Otóż zobaczymy. Po pierwsze, kanał HD dubluje zwykle istniejące już kanały, które nadają w standardowej rozdzielczości.Wielu Polaków wciąż ma jeszcze stare telewizory kineskopowe, które nie są w stanie wyświetlić obrazu wysokiej rozdzielczości.
Mało więc prawdopodobne, by nadawcy tacy jak TVP sami ograniczali sobie liczbę widzów i jeszcze kazali płacić im abonament. HD będzie miłym dodatkiem do Euro, ale jeszcze przez wiele lat większość programów naziemnej telewizji cyfrowej będzie nadawana w standardowej rozdzielczości, czyli SD.
Poza tym to, co czasem nazywa się HD w naziemnej telewizji cyfrowej, wcale HD nie jest. Niedawno zakończyła się w Warszawie testowa emisja kanału Polsat HD, nadawanego w rozdzielczości 1080i. Odbierałem go na moim telewizorze za pośrednictwem dekodera Lark Enjoy 1.0, konstrukcji dość już starej i bynajmniej nie HD. A jednak obraz był. Albo więc nadawca robi takie HD, że w zasadzie nie ma żadnej różnicy z SD, albo dekoder mimo braku tej funkcji potrafi skalować HD do SD. Chociaż oczywiście lepiej, aby była na nim nalepka H.264 MPEG-4/AVCHD, która oznacza zarówno standard MPEG-4, jak i jakość HD.
Trzecia sprawa to dźwięk. Tu rzecz jest bardziej skomplikowana. Sporo sprzedawanych obecnie dekoderów DVB-T jest w stanie odbierać fonię tylko w formatach stereo (MP2) lub Dolby Digital (AC-3). Tymczasem w ciągu kilku lat obowiązującym standardem nadawania fonii stanie się wielokanałowy dźwięk Dolby Digital Plus (E-AC-3). Problem w tym, że nikt nie wie, kiedy to nastąpi.
Na razie sytuacja jest taka, że wszystkie programy z multipleksów 1 i 2 nadawane są jednocześnie w MP2 i AC-3. Tylko TVP1 z 3 multipleksu nadawana jest w E-AC-3 (ale jednocześnie w MP2). Jak będzie za parę lat, zależy od tego, czy nadawcy zdecydują się ograniczyć nadawanie foniiwyłącznie do Dolby Digital Plus.
Wielkiego sensu to nie będzie miało, ponieważ większość z nas i tak odbiera z telewizora wyłącznie dźwięk stereo. Ale do takiego ruchu może zmusić operatorów „ciasnota” w multipleksach, czyli deficyt pasma częstotliwości do nadawania dźwięku w kilku formatach jednocześnie. Może być więc tak, że w jednym multipleksie znajdziemy programy z Dolby Digital Plus, a w drugim nie.
Czy warto się jednak obecnie przejmować tym problemem? W ciągu ostatnich 3 lat dekodery DVB-T staniały z ok.300 do 100 zł. Za parę lat będą pewnie po 30-50 zł za sztukę. Tak więc nawet jeśli kupimy dziś tani dekoder bez Dolby Digital Plus czy HD, jego wymiana na nowszy model nie będzie wielkim wydatkiem.
Wpis pochodzi z Multi-bloga.
Fot. na licencji CC islandjoe Flickr