Skoro tak dużo pisałem o tym jak bardzo mi się Xbox One nie podoba, to muszę być fair i teraz wspomnieć o udanych decyzjach Microsoftu. Korporacja wycofuje się ze swoich „postępowych” pomysłów i rezygnuje z DRM.
Xbox One nadal wygląda jak wzmacniacz dla kina domowego, ale przynajmniej Microsoft opamiętał się kilkoma poronionymi pomysłami i wycofał się z najbardziej wkurzających. Tak więc na Xboxie One jednak będzie można:
- grać bez Internetu – konsolę trzeba tylko raz zarejestrować w sieci, a potem wszystko ma działać również offline. Przede wszystkim znika sprawdzanie gier w sieci raz na 24 godziny,
- odsprzedawać używane gry – podobno ma nie być żadnych ograniczeń,
- grać w Polsce – znika blokada regionalna.
Wierzymy, że większość odbiorców będzie grało w sieci i korzystało z usług w chmurze, zarówno do gier jak i innych form rozrywki, ale damy naszym klientom możliwość wyboru zarówno treści dystrybuowanej w formie fizycznej, jak i cyfrowej. Słuchaliśmy i usłyszeliśmy jasny i wyraźny przekaz, że oczekujecie obydwu rozwiązań
– czytamy w oficjalnym ogłoszeniu Microsoftu.
Internet wybuchł radością.
Wiadomość jest oczywiście pozytywna. Microsoft nie robi jej z dobroci serca, ale pod naporem Internetowego flejmu i (zapewne) wynikających z niego małych zamówień przedpremierowych na konsolę. Chodzi oczywiście o pieniądze. Dobrze jednak, że walka o nie doprowadziła do takiego rezultatu.
Kubłem zimnej wody jest fakt, że w takiej sytuacji Xbox One nie będzie aż tak „rewolucyjny” jak zapowiadał Microsoft. Oprócz funkcji telewizyjnych w zasadzie nie będzie tutaj zbyt wiele rewolucji. Ewolucja, owszem. Nowy, dokładniejszy Kinect, lepsze podzespoły i dzielenie się treściami w sieci. To jednak naturalny rozwój obecnej generacji.
Inna kwestia, że u konkurencji wygląda to dokładnie tak samo. Jedyną nową konsolą, która chce zmienić diametralnie sposób w jaki gramy jest Nintendo Wii U. Szkoda tylko, że nie ma na nią zbyt wielu gier :)
W taki oto sposób wracamy do przeszłości. Gramy nadal z płytą napędzie, nie dzielimy się grami z 9 znajomymi i nie musimy podłączać konsol do sieci.
Dzięki Bogu! Koniec końców chodzi przecież o fajne gry i być może teraz będziemy mogli się na nich skupić.
PS ostatnia uwaga na deser – nie powiedziano nic na temat ceny i Kinecta, więc jak sądzę Xbox One nadal będzie o 100 dolarów droższy, a kamera będzie nas podglądać na okrągło.