Wiem, że 3D aktualnie mało kogo już interesuje, ale gdybyście byli ciekawi, to donoszę, że złe samopoczucie podczas seansu w trójwymiarze to wynik Waszej bujnej wyobraźni, a nie samego filmu.
Tak przynajmniej twierdzą naukowcy z angielskiego Uniwersytetu Newcastle. Przeprowadzili oni badanie, którego celem miało być sprawdzenie wpływu filmów 3D na samopoczucie widzów. Głównie na potencjalne upośledzenie ich koordynacji i równowagi.
W ramach testu badacze zatrudnili 433 wolontariuszy obu płci w wieku od 4 do 82 lat. Wszyscy musiała obejrzeć film Toy Story. Niektórzy w 2D, inni w trójwymiarze. Po seansie każdy z wolontariuszy był pytany o negatywne skutki
– czytam o badaniu w Medial Express.
Dodatkowo uczestnicy musieli po seansie wykonać kilka prostych testów. Na przykład przeprowadzić okrąg przez labirynt z zagięciami albo przejść po powierzchni z miejscami na nogi.
Cała sztuczka polegała na tym, że dwie z pięciu grup wolontariuszy oglądały film w okularach 3D nie wiedząc, że tak naprawdę Toy Story jest puszczone w 2D.
Wyniki?
66 osób poinformowało o nieprzyjemnych efektach seansu, z czego część oglądała film w 2D. 9 osób stwierdziło, że czuje się słabo i ma zawroty głowy. Nikt z badanych nie miał problemów z utrzymaniem równowagi i koordynacją.
Test był prowadzony na telewizorach z pasywnym i aktywnym 3D, a badacze stwierdzają, że potrzebne są jeszcze dalsze badania z wykorzystaniem projektorów. Sugerują jednak, że jest możliwe, iż niektóre negatywne efekty oglądania filmów w 3D mogą występować tylko dlatego, że się ich spodziewamy.
Pełny opis i wyniki badania znajdziecie na stronie wspomnianego uniwersytetu. Testy były sponsorowane przez British Sky Broadcasting.
Fot.: The Royal Society – na licencji CC 4.0