Skoro telefon nie służy już tylko do dzwonienia, komputer nie musi być wielki jak szafka na buty, a aparat może mieć WiFi, to czemu inaczej miałoby być z telewizorami? Jest tylko jeden problem. Producenci nadal nie bardzo wiedzą czego chcą.
Designerki szyk
Na zdjęciach widzicie telewizor Samsung ES7000 w wersji 46-calowej. To nowy panel LCD LED koreańskiego producenta, który stoi na drugim miejscu tegorocznej serii nowoczesnych odbiorników tej marki. Pod względem designu jak zwykle łechta moje wszystkie najbardziej wrażliwe miejsca. Ja po prostu lubię styl jaki wybrał dla swoich paneli Samsung.
W pierwszych wrażeniach pisałem już, że telewizor jest szczupły. To jednak obchodzi mnie najmniej. Cienkie matryce są fajne, ale nie uważam by były najważniejsze. Już bardziej istotne są wąskie ramki wokół matrycy, bo to chociaż widzimy patrząc prosto na ekran.
Samsungi podobają mi się jednak ze względu na srebrne dodatki (szkoda, że plastikowe) i spójną całość. Ot chociażby wbudowaną kamerę. Aktualnie żaden inny producent nie ma tak ciekawie zintegrowanego obiektywu kamery z obudową. W ES7000 szklane oko wręcz wzbogaca stylistykę, czyli zaprzecza temu, co np. słyszałem od trenerów produktowych na Panasonic Convention 2012 – że kamera psuje wygląd telewizora. Samsung skutecznie udowadnia, że może być wręcz przeciwnie.
Oczywiście w konstrukcji ES7000 są te same niedoróbki co we wszystkich innych telewizorach. Ot chociażby położenie złącz USB. Są tu aż trzy wtyczki tego typu, ale wszystkie osadzone wysoko. Posiadacze dysków zewnętrznych z krótkimi kablami muszą stawiać je na półce obok lub dokupić dłuższy przewód.
Generalnie konstrukcja jest jednak ładna i funkcjonalna. To telewizor, który po prostu znakomicie prezentuje się w nowoczesnym pomieszczeniu.
Pilotowy zawrót głowy
Obsługa Samsunga ES7000, to pierwszy element, po którym widać, że twórcy telewizorów Smart nie do końca jeszcze wiedzą, co by tak naprawdę chcieli z nimi zrobić. Albo inaczej – wiedzą, ale się boją.
Opisywany telewizor można obsługiwać:
- standardowym pilotem,
- mniejszym pilotem z panelem dotykowym,
- głosem,
- gestami,
- klawiaturą lub myszką Bluetooth,
- smartfonem/tabletem.
Fakt, że Samsung wreszcie oferuje możliwość podpięcia własnej klawiatury i myszki cieszy. To że producent poddaje się panującej obecnie modzie na sterowanie gestem i głosem też mnie nie dziwi. Kto jak kto, ale Samsung uwielbia co roku dodawać jakieś nowinki do swojego sprzętu. Nie zawsze przydatne, ale często ciekawe. Zadziwia mnie jednak, że okres testowania nowych metod sterowania trwa tak długo. Głos i gest w takiej postaci jak tutaj mamy od niedawna, ale piloty z mniejszą liczbą przycisków czy nawet wykrywające ruchy widza „testuje” się na nas od lat. Nie czepiałbym się tego gdyby w modelu z 2012 roku wszystko działało już doskonale. Tak jednak nie jest i cały czas mam wrażenie, że oferuje się nam wersje testowe.
Grzegorz Stanisz, Senior Product Marketing Manager for CTV and AV w polskim Samsungu, powiedział mi, że plan jest taki, by w przyszłości można na przykład poprosić telewizor o znalezienie filmów z konkretnym aktorem. Bez dotykania pilota. Dzisiaj to jednak dopiero raczkuje. Wygląda tak:
- sterowanie głosowe – 20 zaprogramowanych komend i teoretycznie możliwość dyktowania tekstu w przeglądarce, która w praktyce działa słabo. Sterowanie głosowe nie działa ze wszystkimi funkcjami menu i nie jest dostępne na wszystkich oknach (np. można nim podyktować tekst w opcji Search All i to działa nieźle, ale już okno z wynikami trzeba obsługiwać ręcznie).
- sterowanie gestem – wykrywa użytkownika i działa, ale skoro nie sprawdza się to w bardziej czułym Kinect dla Xboxa 360, to czemu miałoby tu rzucić mnie na kolana?
- klawiatura i mysz – tu już znacznie lepiej i bardzo cieszy fakt, że producenci (nie tylko Samsung) zrozumieli wreszcie, że widz potrzebuje czegoś prostego i znanego – czyli klawiatury i myszki.
- pilot z touch padem – dwa lata temu Philips próbował już zmniejszyć liczbę przycisków na pilocie. W tym roku wraca do standardowej konstrukcji. Touch pad w modelu Samsunga działa niestety średnio :( W menu jest jeszcze w miarę skuteczny, ale w przeglądarce co chwilę zmieniał mi położenie kursora.
Tylko żeby było jasne – ja wcale nie mówię, że to wszystko nie ma sensu. Przypuszczam, że za 5-10 lat, gdy telewizor będzie rozpoznawał swobodną mowę widza i rozróżniał komendy kontekstowo, ze zwykłych zdań, taka opcja będzie znakomita. To samo z gestami. Wejdziemy do pokoju, powiemy swobodnie do telewizora by włączył nagrany program i sprawdził pocztę, a szybkim gestem dłoni ściszymy go gdy zadzwoni telefon. Znakomita perspektywa!
Tylko, że dzisiaj to jeszcze tak nie działa. Samsung ES7000 stoi u mnie od dwóch tygodni, a nowe funkcje sterowania wykorzystałem tylko kilka razy – w celach testowych. Podczas normalnego użytkowania prędzej czy później zawsze chwytałem za zwykłego pilota.
Mądry jak telewizor
O ile poligon doświadczalny jakim są nowe pomysły na sterowanie telewizorem uważam za rzecz nieprzydatną, o tyle o platformie Smart TV Samsunga trudno powiedzieć coś złego. To nie jest taki zbiór dodatków jak w sklepach z aplikacjami dla smartfonów z systemem iOS czy Androidem. Z tego powinniście już sobie zdawać sprawę, bo pisałem o tym nie raz. Z jakiegoś powodu producenci telewizorów nie odważyli się jeszcze na stworzenie takiego środowiska jak np. Apple dla swoich zabawek, które sprzedają się przecież między innymi dlatego, że mają aplikacje do wszystkiego. Smart TV rozwija się dużo wolniej. U Samsunga jest jednak najbardziej ciekawe.
W wirtualnym sklepie z programami dla ES7000 praktycznie każda kategoria ma kilka zakładek. Jest tu oczywiście masa bezużytecznych dodatków w stylu poradników wiązania krawata (bez animacji), czy akwarium dla rybek, które nie jest dostosowane do ekranu Full HD.
Ale znajdujemy też wiele przydatnych poszerzeń. Jest chociażby paskudna, ale przydatna aplikacja Policji, są obowiązkowe Ipla oraz iplex, Polskie Radio, a nawet Demotywatory czy CollegeHumor. Oczywiście wszystko instaluje się przez dwa kliknięcia, jest dostępne z menu głównego i działa zadowalająco płynnie.
Idealnie oczywiście nie jest. Menu główne, mimo że odświeżone, traci na wygodzie gdy wrzucimy na nie wiele programów. System nie uznaje też Smart Huba za główny pulpit, więc np. po zainstalowaniu gry, włączeniu jej i wyłączeniu przyciskiem „exit” lądujemy na czarnym ekranie, a nie w menu Smart TV. To jednak drobiazgi, które przyćmiewa na przykład obecność kanału Explore 3D, pozwalającego na sprawdzenie funkcji 3D nowego telewizora bez kupowania filmów na Blu-ray.
Funkcje multimedialne ES7000 to oczywiście również odtwarzacz treści z USB. Działa on znakomicie i dopatrzyłem się chyba tylko dwóch wad związanych z menu. Po pierwsze multimedia przeglądamy w jednej z trzech kategorii – wideo, zdjęcia lub muzyka, a nie wszystkie naraz. Sortowanie plików wideo też nie jest zbyt wygodne. Ikonki są za duże. Dla posiadaczy bardzo dużych dysków pełnych kopii cyfrowych, przydałaby się zwykła lista tekstowa.
Oprócz tego trudno się jednak do czegokolwiek przyczepić. W czasie testu odtwarzacz miał problemy tylko z egzotycznym formatem 3GP (nie odtworzył dźwięku). Inne pliki odczytywał bez zająknięcia. Oczywiście wraz z polskimi napisami, możliwością zmian ścieżek dźwiękowych jeśli było ich kilka i pełnymi funkcjami korekcji obrazu.
Z funkcji Smart jest tu również otwarta przeglądarka internetowa, która trochę mnie zawiodła. Działa dość wolno (szczególnie widać to po niemiłosiernie skaczącym kursorze), a do tego nie wczytała mojego bloga. Czuję się urażony ;)
Na deser Samsung dodał jeszcze możliwość dzielenia się statusami z rodziną oraz takie dodatki jak aplikacja Camera, która pozwala na nagrywanie siebie i robienie zdjęć. Trochę niewygodnie, bo z odwróconym ruchem (ruszasz ręką w lewo, a odbicie na TV w prawo), ale jednak. Pod wrażeniami na gorąco czytelnik Strykul prosił o info na temat rozdzielczości kamery. Samsung nie udziela takiej informacji (mówi tylko, że to HD), ale zdjęcia zrobione za jej pomocą mają 1280 x 720 pikseli.
Generalnie Smart TV jeszcze raczkuje, ale w przypadku Samsunga jest już najbliżej pierwszych kroków w wiek młodzieńczy.
Nowy rodzaj telewizora
W tytule tego testu napisałem, że Samsung ES7000 jest nowym rodzajem telewizora. Nie chodziło mi wcale o to, że jest technologicznie lata świetlne przed konkurencją. Bo nie jest. To sprzęt udany, ale nie pozbawiony wad. Chodzi o to, że jak już pewnie się zorientowaliście dopiero po kilku tysiącach znaków dochodzę do kwestii jakości dźwięku i obrazu. Kiedyś testy telewizorów polegały na sprawdzeniu głównie tych funkcji. Dzisiaj równie dużo pisze się o dodatkach i nowinkach technicznych. Nie dlatego, że są najważniejsze. Bądź co bądź telewizor ma przede wszystkim pokazywać dobry obraz. Chodzi o to, że dzisiaj w jakości niewiele się już da poprawić.
Już słyszę te krzyki masochistycznych fanów liczenia każdego piksela.
Adamus! Co ty bredzisz!? Są lepsze i gorsze telewizory!
Jasne że są. Ale myślicie, że przeciętny Polak nie odróżniający LED od OLED i wybierający najchętniej sprzęt do 2000 zł zobaczy różnicę między Samsungiem ES7000, LG LM670S, mega drogą Toshibą ZL2 czy czymkolwiek innym stojącym obecnie na średniej lub wysokiej półce? Jeśli postawicie je obok siebie i podacie taki sam materiał – pewnie tak. W normalnych warunkach śmiem przypuszczać, że będzie zadowolony z prawie wszystkiego.
Dlatego gdy teraz napiszę, że Samsung ES7000 wyświetla znakomite 3D, ale firmowe ustawienia wymagają odrobiny zabawy, bo są przesadzone (np. pod względem kontrastu), to piszę to dla osób, które po kupnie telewizora spędzają dwie godziny w menu. Wszyscy inni, bardziej normalni niż my, odbiorcy mogą po prostu zakodować, że telewizor dobrze świeci. Aha! I jeszcze, że ma wreszcie działającą konwersję 2D do 3D w czasie rzeczywistym. Szybsze procesory z tego roku sprawiają, że ta funkcja w końcu ma sens i nawet generuje zadowalające rezultaty.
Dla porządku dodam jeszcze, że odbiornik nadaje się do gier wideo. Nie ma tutaj input laga uniemożliwiającego przyjemną zabawę. Jedyne co mnie drażni, to upór producenta w ukrywaniu włącznika „Trybu gry”. Nie jest on dostępny w najbardziej logicznym miejscu, obok trybów obrazu, tylko ukryty w opcjach System/Ogólne.
Jak zwykle przy LCD LED, uczulam na kwestię podświetlania matrycy. Egzemplarz, który do mnie dotarł miał je wykonane rewelacyjnie. Lekką chmurkę bieli było widać tylko w prawym górnym rogu ekranu. Poza tym podświetlanie było znakomicie równomierne. Przypominam jednak, że może się to różnić między konkretnymi egzemplarzami. Tak było chociażby ze wspominanym LG LM670S. Model, który dotarł do testów był prawie idealny, ale niektórzy czytelnicy trafili znacznie gorzej. Niestety tutaj nie ma nigdy stuprocentowej pewności co do jakości.
Drugi komputer?
Samsung ES7000 jest telewizorem nowego rodzaju. Takim, o którym powoli zaczyna się myśleć jak o komputerze. No bo czym poza gabarytami różni się płaski odbiornik od laptopa, skoro można na nim sprawdzić Facebooka, włączyć gry, rozmawiać na Skypie, odwiedzić ulubiony portal i włączyć film z pendrive’a?
Jedyne czym odróżnia się od swoich „blaszanych” braci, to zdecydowanie konstruktorów co do zastosowania. Używając ES7000 miałem cały czas wrażenie, że Samsung chciałby już zamienić telewizor w komputer (albo bardzo duży tablet), ale nie do końca wie jak się za to zabrać, by nie zaszkodzić swoim innym interesom. Z jednej strony telewizor można już prawie obsługiwać jak komputer, myszką i klawiaturą, z drugiej Smart Hub nadal nie jest traktowany jako stały pulpit. Z jednej strony mamy świetną ofertę Smart, z drugiej jednak wiele aplikacji nie ma wysokiej rozdzielczości.
Jeśli ktoś szuka po prostu telewizora – to są to drobnostki. Jeśli ktoś liczy na to, że Smart TV zmieni sposób użytkowania urządzenia, tak jak miało to miejsce w przypadku telefonów – musi jeszcze uzbroić się w cierpliwość. Bo mimo, że ES7000 jest nowym rodzajem telewizora, to ten „rodzaj” potrzebuje jeszcze kilku lat na rozwój.