Firmy Koreańskie radzą sobie w tym roku dobrze finansowo, ale wizerunkowo bywa różnie. Odbiorcy i dziennikarze często nabijają się z trwającej wojny LG i Samsunga. Przepychanki trwają od dawna, ale może kto się czubi, ten się lubi?
Najlepszym przykładem tego o czym mówię był w zeszłym roku OLED. LG pokazało swój telewizor w Monako, Samsung zaprezentował więc pierwszy model, który zszedł z linii fabrycznej. Szturchańce, kuksańce i dogryzanie trwało cały rok. I co? Nic. Telewizorów nadal nie ma, a sami producenci przerzucili się na promocję 4K, nowych plazm i LCD.
Z patentami jest jeszcze „zabawniej”. Wojna LG z Samsungiem była w tym przypadku wspierana wykradaniem technologii, ludzi i kierowaniem do sądów coraz to nowych pozwów o złamanie tego czy innego patentu. Pisałem już o tym kiedyś na Obywatelu HD. Jeśli w potyczkach patentowych dwóch firm się nie pogubiliście, to jesteście lepsi ode mnie. Wystarczy wspomnieć kilka wydarzeń.
- Pod koniec września LG wystosowało pozew przeciwko Samsung Electronics, w którym zarzuca konkurentowi załamanie siedmiu patentów technologii OLED (głównie w kwestii designu urządzeń, produkcji i podzespołów). LG żądało odszkodowania oraz wycofania ze sprzedaży w Korei Południowej czołowych zabawek Samsunga – Galaxy S III, Galaxy Note i Galaxy Tab 7.7.
- W tym samym miesiącu Samsung display wystosował inny proces przeciwko LG wywołany wyciekiem tajemnic firmy. Również w związku z technologią OLED.
- Cofając się jeszcze dalej, do lipca 2012, warto przypomnieć sprawę oskarżenia 11 byłych pracowników Samsunga, którzy zostali oskarżeni o przekazanie LG Display tajnych technologii.
- Na deser w maju 2012 izraelska firma Orbotech miała podobno przekazać tajemnice zarówno Samsunga jak i LG ich konkurentom z Chin i Tajwanu.
Istny mętlik.
Sprawy zaszły już trochę za daleko, bo wkroczył w nie nawet rząd Korei Południowej. Nie ma się czemu dziwić. Wszak zarówno Samsung jak i LG to giganty trzymające w swych doświadczonych rękach spory kawałek koreańskiej gospodarki. Tutaj nie chodzi już tylko o dobro producentów. Na szali leżą jeszcze tysiące miejsc pracy, dochód narodowy, a nawet wizerunek kraju. Od strony technologicznej chodzi również o przyspieszenie prac i rozwijanie na przykład wspomnianego OLEDu. Japońskie firmy Sony i Panasonic już się w tej kwestii porozumiały, więc w Korei musi dojść do tego samego.
Pierwsze rezultaty negocjacji widać. Przedstawiciele LG i Samsung spotkali się niedawno na „rozmowach pokojowych” w Seulu, po których Kim Ki-nam z Samsunga powiedział, że postarają się rozwiązać problemy. Najlepiej poza salą sądową. Jest więc szansa, że kłótnie się skończą. Może na ich miejscu pojawi się współpraca?
Kooperacja Samsunga z LG wydaje się niemożliwa, ale jest wiele aspektów które za tym przemawiają.
Po pierwsze japońscy producenci już to robią w kwestii OLED-ów. Sony i Panasonic też za sobą nie przepadają, ale jednak połączyły siły, by gonić konkurencję. Pierwsze rezultaty było widać w prototypach prezentowanych na targach CES 2013.
OLED jest nadal technologią nową, drogą i trudną w produkcji. To dlatego nie ma jeszcze na rynku telewizorów tego typu. Po prostu póki co ich masowa produkcja jest diabelsko skomplikowana i kosztowna. Połączenie sił mogłoby tu wiele zmienić.
Trzeci powód to koreański rząd, który raczej sprawy nie odpuści i będzie nadal naciskał na współpracę dwóch gigantów. Japonia nie próżnuje, a przecież jest jeszcze Tajwan, który chce walczyć na giętkie ekrany i Chiny również z chrapką na przejęcie rynku OLED.
Według mnie nie ma najmniejszych szans na to, by Samsung i LG zaczęły działać pod wspólnym dachem w wielu sektorach. Jest jednak całkiem możliwe, że zobaczymy takie działania w jednym czy dwóch aspektach. OLED mógłby być pierwszym z nich, bo tutaj problemy są największe, ale i zyski za kilka lat mogą być monstrualne.
Jeśli producenci z innych krajów będą nadal naciskać tak silnie, to Samsung i LG nie będą mieli wyboru. Wojny patentowe kosztują zbyt wiele i za bardzo spowalniają rozwój. W obecnym momencie najgorsze co mogłoby się dla nich stać, to utrata prowadzenie.
Wpis pochodzi z Multi-bloga.