Microsoft pokazał HoloLens, paskudnie ogromne okulary dla rzeczywistości rozszerzonej (AR – Augmented Reality), które znakomicie pokazują jak bardzo producenci pragną rewolucji w obrazie… I jak trudno im będzie jej dokonać.
Telewizory nie są przyszłością. To pewne. Idziemy w stronę przeniesienia do rzeczywistości wirtualnej, okularów z wbudowanymi ekranami dla rzeczywistości rozszerzonej, holografii, a później soczewek kontaktowych z ruchomym obrazem, wszczepów oraz stymulowania mózgu i nerwów wzrokowych. Ostatnie z nich, to daleka przyszłość. Pierwsze pojawiają się już teraz, ale póki co są takie jak HoloLens Microsoftu – ciekawe, ale duże i nie nadające się do noszenia cały czas.
Nie zrozumcie mnie źle – podoba mi się kreatywne podejście Microsoftu do nowych technologii i odważna wizja popularyzacji rzeczywistości rozszerzonej. Po powolnej śmierci (uśpieniu?) projektu Google Glass Potrzebne są takie odważne kroki. Ale nie bez powodu firma nie mówi praktycznie nic na temat specyfikacji urządzenia. To jest projekt mający pokazać przyszłość. Nawet jeśli jakimś cudem urządzenie pojawi się w masowej sprzedaży w ciągu najbliższych lat, to nie wierzę w jego szybką popularyzację. Przynajmniej nie w takiej skali jak Microsoft sugeruje na swoim filmie.
Jeśli ludzie narzekają na lekkie okulary 3D w kinie, to czy będą chodzili cały czas z takim czymś na głowie?
Tak wygląda obecnie stan wszystkich rewolucyjnych urządzeń do tworzenia obrazu.
Holografia – istnieje, ale ma słabą jakość i musi wykorzystywać sztuczki z np. parą wodną, by móc sprawdzać się praktycznie. Rzeczywistość wirtualna, VR, zapowiada się rewelacyjnie, ale tylko dlatego, że twórcy Oculus Rifta mieli dostatecznie dużo oleju w głowie, by skupić się na jednej, bardzo lukratywnej i przyjaznej nowinkom technicznym branży gier wideo. Są jeszcze laserowe projekcje, mapowanie przestrzeni 3D i nakładanie na nie obrazu z projektorów itp.
Wszystko to jest niesłychanie ciekawe i zwiastuje przyszłość. Jednak wszystko jest też w początkowych fazach rozwoju, od której jeszcze długa droga do naszych salonów.
Tak więc powtórzę – telewizory nie są przyszłością. W przyszłości fizyczne ekrany stawiane na szafce lub wieszane na ścianie nie będą potrzebne. W rzeczywistości rozszerzonej będziemy mogli wyświetlić sobie obraz dowolnej wielkości, w dowolnym miejscu. Chcesz mieć 150 cali na ścianie w salonie? Żaden problem! Wolisz 5 cali na własnej dłoni? Da się zrobić!
Jest tylko jeden, malutki problem – to jest przyszłość dość odległa. Do jej realizacji nie potrzebujemy setek lat, ale na pewno dziesiątek.
Dobrze, że producenci szukają nowego obrazu. Rzeczywistość rozszerzona to przyszłość. Teraźniejszość jest jednak póki co bardziej przyziemna i ma prostokątny kształt telewizora.