Temat giętkich ekranów jest związany bezpośrednio z OLED, więc rozwija się tak samo jak cała technologia – powoli i latami. Jesteśmy jednak blisko mety. Możliwe, że za dwa lata kupimy komórki z giętkimi ekranami grubości papieru.
Przez „metę” w przypadku giętkich ekranów rozumiem masowe wprowadzenie do sprzedaży chociaż kilku urządzeń z giętkimi ekranami. Obecnie widzimy już ruch w tę stronę, ale póki co dostępne są tylko urządzenia z wygiętymi, a nie zginanymi na życzenie wyświetlaczami. Samsung pochwalił się niedawno, że do końca kwietnia sprzedał już 6 milionów telefonów Galaxy S6 i Galaxy S6 Edge. Ten drugi ma lekko wygięty ekran na bokach.
Reuters donosi, że do końca tego roku ma się rozejść 50 mln tych telefonów. Gratulacje dla Samsunga, ale ja czekam na ciekawsze wykorzystanie wygiętych ekranów. Głównie dlatego, że wiem na co je stać. Ich prototypy oglądamy od dawna, a obecnie co chwilę słyszymy również o produkcji. Na przykład angielska firma FlexEnable w lutym pochwaliła się pierwszym ekranem LCD IPS na plastikowym substracie zmniejszającym znacznie wagę i grubość ekranu. Teraz ten sam producent łączy siły z firmą Chunghwa Picture Tube i prezentuje kolorowy panel AMOLED 60 Hz o grubości zaledwie 125 mikrometrów.
Oznacza to, że działający, kolorowy ekran ma grubość kartki papieru (przeciętnie około 70-180 µm).
Na stronie producenta znajdziecie kilka przykładów zastosowania takich ekranów. Komórki zginane na pół i ubrania z wszytymi wyświetlaczami to tylko początek. Ekranami takiej grubości można by dosłownie owijać każdą powierzchnię, instalować tam, gdzie wcześniej nie było to możliwe (np. w dowodzie tożsamości czy karcie kredytowej), a także wykorzystywać w medycynie do tworzenia wygodniejszych i mniej inwazyjnych czujników.
Z działki telewizyjnej nowości zapowiada chińska firma TCL. Jeden z jej prezesów, Tomson Li, zachęcił inne firmy do nawiązania partnerstwa w celu rozwoju drukowanych OLEDów. Obecnie producent posiada prototypy tego typu wyświetlaczy o rozmiarach 5,5 oraz 31 cali.
Produkcja OLED w procesie drukowania, to największa rewolucja, a zarazem problem tego sektora. Teoretycznie „printed technology” to szybsza, tańsza i wydajniejsza praca fabryki. W praktyce problemem jest dzisiaj wydajność. Np. wspomniany Samsung produkuje giętkie OLEDy w fabryce 5,5 generacji i jest obecnie w stanie stworzyć około 8000 substratów miesięcznie, z których powstaje około milion pięciocalowych wyświetlaczy (wykorzystywanych we wspomnianym Galaxy S6 Edge i zegarkach). Reuters informuje, że producent już teraz nie jest w stanie wyprodukować dostatecznie dużo giętkich ekranów OLED, by zaspokoić potrzeby rynku związane z Galaxy S6 Edge. Według źródeł Bloomberga w związku z powyższym Samsung Display uruchomił już produkcję giętkich OLEDów na nowej linii A3 zwiększającej wydajność dwukrotnie. Ciekawe co w związku z tym szykuje LG, które silnie promuje OLED w telewizorach, ale ma też doświadczenie w sektorze giętkich wyświetlaczy.
Nowe prototypy giętkich paneli pokazała też firma AU Optronics (okrągłe 1,3 cala rozdzielczości 320×320 pikseli), a inne firmy wkroczą na ten rynek lada chwila.
Skąd ta pewność? Bo chodzi o miliardy dolarów zysku. Według firmy badawczej IDTechEx rynek giętkich wyświetlaczy w roku 2020 będzie wart 16 miliardów dolarów. Zdaniem jej analityków szybki rozwój zaobserwujemy po roku 2017, na kiedy to przewidują premiery pierwszych telefonów z giętkimi ekranami.
Nie mogę się doczekać.