Soundbary są fajnym uzupełnieniem prostego zestawu kina domowego, ale mają dwa problemy – są za drogie i nie oferują dźwięku przestrzennego. Model HTL9100 Philipsa ma za zadanie rozwiązać jeden z tych problemów za pomocą odczepianych głośników bez kabli.
Philips HTL9100 to soundbar, który wybija się przed konkurencję jedną funkcją – można go rozłożyć na części. Standardowa konstrukcja przypomina zwykłą belkę głośnikową, ale wystarczy pociągnąć za dwa końce, by odpiąć dwa, bezprzewodowe głośniczki.
Widziałem ten sprzęt na pokazie Philipsa w Pradze i rozwiązaniem mi się spodobało. Standardowa konstrukcja rozkłada się na części i tworzy coś, co producent nazywa „Surround On Demand”. Dźwięk przestrzenny na żądanie tworzą tu dwie mini satelitki komunikujące się z jednostką centralną bezprzewodowo. Każda z nich ma baterię pozwalającą na 4 godziny działania. Teoretycznie można je przenieść na odległość około 20 metrów od głównego głośnika.
Dodatkowo w zestawie jest jeszcze bezprzewodowy subwoofer, ale to już dzisiaj standard w tego typu sprzęcie. Jednostka centralna ma również Bluetooth z funkcją wysyłania do niej muzyki ze smartfonu czy tabletu. Niestety sprzęt nie ma wbudowanego radia.
Kilka suchych specyfikacji:
- moc całkowita RMS przy THD 30% – 210 W,
- systemy Dolby Digital 5.1, DTS Digital Surround,
- komunikacja: radiowa, Bluetooth, 3,5 mm in, AUX, koncentryczne, optyczne, HDMI 1,4, HDMI 1, HDMI 2.
Tyle z papieru. Pojawia się jednak życiowe pytanie – czy to jest fajne?
Tak, jest. Philips HTL9100 to zdecydowanie najciekawszy gadżet Philipsa jaki widziałem w Pradze. Odczepiane głośniczki mają życiowe zastosowanie i mogą pozwolić na szybką zamianę kina domowego stereo, w surround. Nie najwyższych lotów, ale jednak. Nie jest to oczywiście technologia z kosmosu. To tylko bezprzewodowa transmisja muzyki. Na przykład Samsung ma system dzielenia dźwięku i zamiany sprzętu w głośniki nawet w swojej komórce Galaxy S IV. 8 telefonów może tworzyć większy zestaw muzyczny.
Philips stosuje podobną koncepcję w warunkach kina domowego. Stawia silny głośnik stereo pod telewizorem, który w razie potrzeby możemy rozdzielić i zamienić na zestaw przestrzenny. Przy maksimum głośności jakość z satelitek nie powala (słychać lekkie trzeszczenie), ale wystarczy ustawić poziom dźwięku na 3/4, by było już znacznie lepiej. A swoboda konstruowania zestawu surround na życzenie jest niespotykana.
Zapytałem jeszcze czy producent przewiduje możliwość dokupienia większej liczby głośniczków i stworzenia na przykład zestawu 7.1. Póki co niestety takich planów nie ma.
Tak więc Philips HTL9100 jest ciekawą nowinką. Problem w tym, że również dość drogą. Obecnie zestaw kosztuje w sklepach internetowych około 2850 zł. Zawsze powtarzałem, że jedną z największych wad soundbarów jest ich cena. W tym przypadku na tyle wysoka, że budżet starczyłby na zwykły zestaw surround i to z odtwarzaczem Blu-ray. Modelowi HTL9100 daję jednak nieco większy kredyt akceptacji niż zazwyczaj, bo jest to coś ciekawszego niż zwykłe soundbary. Może to być skuteczny sposób na połączenie dwóch światów – soundbarów, z zestawami surround.
No i wreszcie producent belki głośnikowej będzie mógł napisać, że pozwala ona na tworzenie dźwięku przestrzennego, bez strachu, że jakiś wredny bloger przyczepi się, że to bzdura ;)